Wspominam dom rodzinny
pełna rozrzewnienia,
w nim zawsze serce żywe
biło ciepłym tonem.
Pamiętam jego progi
przyjazne, bezpieczne,
dzieciństwo lat szczęśliwych
- dawno utracone.
Pomnę jak zegar duży
tykający na ścianie,
choć nie grał kurantów -
melodią czas mierzył
i dobrą twarz ojca
w złotym świetle lampy.
To było tak dawno ?
- nie mogę uwierzyć !
Przymykam oczy swoje,
pamieć znów odżywa,
zamierzchła przeszłość wraca,
widzę całkiem z bliska
fotel wygodniutki
a w nim matkę drogą
czujną westalkę -
domowego ogniska.
Wspomnienia tak piękne,
jakby nierealne,
łza z oka wypływa,
na podłogę pada,
bo Was nasi najlepsi
rodzice kochani,
z nami już nie ma
- zostaliśmy sami.
Dar całego życia
dzieciom swoim dany
- zarzewie wiary naszej,
- ojczyzny kochanie,
- zło tylko złem nazwane,
- dobro dobrem było,
to zawsze z nami będzie,
to w nas pozostanie.
Wpojona miłość szczera
i prawość sumienia,
wrażliwość na piękno
i ludzkie cierpienia,
drogowskaz bezcenny
credo życia znaczył,
siedzę piszę pean -
nie mogę inaczej.
Dziś, po latach wielu,
pełna uwielbienia,
za bogactwa dane
- ręce Wam caluję.
Za mądrość i dobro
na dzieci przelane,
- sama już leciwa -
z wzruszeniem dziękuje.
